PŚ w rugby. Plan transmisji półfinałów (wideo)
Anglia – Nowa Zelandia oraz Walia – RPA to półfinałowe pary rozgrywanego w Japonii Pucharu Świata w rugby. Faworytami w obu meczach są drużyny z Południowej Półkuli. Nowej Zelandii kibicować będzie nie tylko 4,5 miliona rodaków, ale również co najmniej 45 milionów Japończyków.
Gospodarze turnieju ze swoją drużyną pożegnali się na etapie ćwierćfinałów. Gdy w zeszły weekend Japończycy walczyli o awans do strefy medalowej z RPA, ulice tamtejszych miast znów opustoszały. Przed telewizorami zasiadło średnio ponad 41% populacji mieszkańców kraju, co oznacza 52 miliony widzów przed ekranami. To wyniki lepsze niż w czasie piłkarskiego mundialu, który odbywał się w Japonii w 2002 roku.
Teraz rozkochani w rugby Japończycy zapewne przerzucą swoje uczucia na drużynę Nowej Zelandii. W żadnym innym kraju All Blacks nie mają tylu fanów, co w Kraju Kwitnącej Wiśni. W nowozelandzkich mediach można znaleźć pełne zachwytu reportaże z dotychczasowych zmagań obrońców tytułu. Na każdym ich meczu stadion jest wypełniony po brzegi kibicami w czarnych koszulkach z liściem paproci na klatce piersiowej. Oczywiście, gdy “Cali Czarni” grają swoje mecze, wygląda to podobnie pod każdą szerokością geograficzną, ale nigdzie nie jest tak, że 80, a nawet 90% kibiców stanowią miejscowi fani, a tak jest w Japonii.
Ale czy może być inaczej? Dwa główni sponsorzy All Blacks sprzedają swoje produkty (firma ubezpieczeniowa i koncern sportowy) również w Japonii. Od lat promują rugby. Od początku turnieju we wszystkich możliwych miejscach w Tokio czy Jokohamie lecą na ledowych ekranach reklamy z udziałem rugbistów z Nowej Zelandii nagrane na ulicach stolicy Japonii. Dodajmy bardzo udane i dowcipne reklamy, które same w sobie są małymi dziełami reklamowej sztuki.
Warto dodać, że Anglicy również, jeśli chodzi o komercyjne wykorzystanie ich wizerunku, postawili poprzeczkę najwyżej jak tylko się da przed tym turniejem…
W walce na reklamy mamy więc remis, a jak będzie na boisku? Wielu fachowców uważa starcie Anglików z Nową Zelandią za przedwczesny finał. Oba zespoły bardzo pewnie awansowały do półfinału – Anglia wyeliminowała Australię, Nowa Zelandia Irlandię.
– To na Nowej Zelandii jest presja. To oni znów bronią tytułu mistrzów świata. Chcą być pierwszą drużyną w historii, która wzniesie w górę, po raz trzeci z rzędu, Puchar Williama Webba Ellisa (legendarny, angielski pastor, który jako uczeń gimnazjum w miejscowości Rugby, miał dać początek grze o tej samej nazwie) – mówi trener Anglików, pochodzący z Australii Eddie Jones.
– Eddie próbuje przerzucić presję na nas. To oczywiste, że pod nią będziemy, ale oni mają równie wielkie ciśnienie – odpiera trener Nowej Zelandii Steve Hansen, który też ma szansę przejść do historii. W 2011 roku, gdy All Blacks zdobywali swój drugi tytuł w historii (pierwszy wywalczyli w 1987 roku) był w kadrze asystentem. Cztery lata później, w Anglii, był już pierwszym trenerem. – Nasi rywale mają traumę po turnieju sprzed czterech lat. Wtedy, jako pierwszy gospodarz w historii, nie wyszli z grupy – przypomina Hansen, próbując przerzucić presję na podopiecznych Jonesa.
W historii meczów pomiędzy Anglią i Nową Zelandią ci pierwsi triumfowali tylko 7 razy, All Blacks 33. Sześć ostatnich spotkań padło łupem „Całych Czarnych”, choć to ostatnie, w listopadzie zeszłego roku, tylko jednym punktem – 16:15 w Londynie.
Podczas Pucharu Świata ekipy spotykały się cztery razy, w tym raz w półfinale legendarnego turnieju w RPA w 1995 roku. To wtedy rozbłysła wielka gwiazda nieodżałowanego Jonaha Lomu (zmarł przedwcześnie, w 2015 roku w wieku zaledwie 40 lat). Lomu dosłownie i w przenośni staranował Anglików cztery razy przedzierając się na pole punktowe.
Zatrzymali go dopiero w pamiętnym finale, wspierani przez Nelsona Mandelę – gospodarze czyli rugbiści RPA (z zaledwie jednym czarnym zawodnikiem w składzie).
Faworytem mediów, bukmacherów i specjalistów w sobotnim meczu jest Nowa Zelandia. Ale to Eddie Jones uchodzi za wielkiego maga trenerskiego fachu. Cztery lata temu poprowadził Japonię do wciąż największej sensacji w historii rugby – w grupie pokonał RPA 34:32.
Zaraz potem objął Anglię z jednym celem. Dać nacji, która wymyśliła rugby, drugi tytuł mistrzów świata w historii. Przez ten czas Jones, by lepiej zrozumieć swój fach, podglądał przy pracy m.in. Pepa Guardiolę, spotkał się z Alexem Fergusonem, poleciał do Amsterdamu, by przyjrzeć się, jak Ajax pracuje z młodzieżą. Po sesji treningowej u Guardioli, przyznał, że wstydzi się tego, jak prowadził do tej pory swoje drużyny. Lubi też czerpać z wielu innych dyscyplin – np. z krykieta.
Czy to wszystko pomoże? Sobotni mecz rozpocznie się o godz. 10. Transmisja w Polsacie Sport. Przed meczem, jak zwykle zobaczymy Hakę w wykonaniu All Blacks. Ta najsłynniejsza, sprzed finału PŚ w 2011 roku do obejrzenia poniżej….
W drugim półfinale Walia zmierzy się z RPA. W tej parze faworytem jest również drużyna z Południowej Półkuli. Bilans jest znów niekorzystny dla Europejczyków i wynosi 28:6 dla RPA. Ale to Walia triumfowała w pięciu z sześciu ostatnich spotkań między tymi drużynami. Ta jedna jedyna porażka to jednak ćwierćfinał poprzedniego rugbowego mundialu, wygrany przez Springboks 23:19.
Walijczycy do półfinału awansowali po dramatycznym meczu z Francją. Do przerwy przegrywali z kretesem 10:19, ale potem jeden z rywali Sebastian Vahaamahina w najgłupszy z możliwych sposobów sfaulował jednego z rywali (cios łokciem w twarz) i został wyrzucony z boiska. Podopieczni nowozelandzkiego trenera Warena Gatlanda wykorzystali przewagę jednego zawodnika, odrobili straty, a na prowadzenie 21:19 sekundy tuż końcowym gwizdkiem.
Stracili jednak w tym meczu niezwykle walecznego Josha Navidiego. W czwartek podczas treningu kontuzji kostki doznał kolejny z ich liderów Liam Williams, który występuje na jednej z kluczowych pozycji – obrońcy.
Rywale z RPA też stracili jedną ze swoich gwiazd – bardzo szybkiego skrzydłowego Cheslina Kolbego, ale poza nim mają wszystkich do dyspozycji. Zwłaszcza monumentalną formację młyna, która w ćwierćfinale dosłownie zgniotła gospodarzy (spotkanie obejrzało ponad 45 milionów Japończyków).
Walijczyków przed meczem i zapewne w trakcie też wspierał książę Walii Karol, który przyleciał do Japonii na intronizację cesarza Naruhito. Gdyby Walii udało się jednak awansować do finału, do Azji na pewno wybierze się książę William, który w imieniu babki – królowej Elżbiety II sprawuje funkcję „królewskiego patrona” walijskiej federacji rugby. Gdyby udało się również Anglikom, w samolot może wsiąść Harry – królewski patron… angielskiej federacji. Czy to się wydarzy? Wszystko w rękach i nogach rugbistów.
Transmisje z półfinałów PŚ w rugby
Anglia – Nowa Zelandia w sobotę o godz. 10 – Polsat Sport
Walia – RPA w niedzielę o godz. 10 – Polsat Sport Extra