„Znachor” na antenie Kino Polska już 26 września
Wkrótce publiczność będzie miała okazję zetknąć się z najnowszą, trzecią ekranizacją „Znachora”. Zanim jednak na serwisy streamingowe wejdzie kolejna odsłona tej historii, warto raz jeszcze uronić łzę na scenie sądowej w wykonaniu Piotra Fronczewskiego, Anny Dymnej i Jerzego Bińczyckiego. Kultowy „Znachor” w reżyserii Jerzego Hoffmana pojawi się na antenie Kino Polska już 26 września.
Znachor to historia wybitnego chirurga, Rafała Wilczura, który w wyniku napaści traci pamięć. Po kilkunastu latach życia włóczęgi, pod przybranym nazwiskiem Antoniego Kosiby, osiada na wsi i zyskuje sławę jako znakomity znachor. Film na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza okazał się olbrzymim sukcesem – zgromadził w kinach około 5,7 miliona widzów. Obraz był debiutem aktorskim Artura Barcisia, a Tomasza Stockingera wywindował do statusu gwiazdy (dziś szokuje fakt, że pierwotnie jego rola miała wpaść w ręce bardziej znanego wówczas Daniela Olbrychskiego).
Co ciekawe, Artur Barciś jest jedynym aktorem, któremu udało się zagrać w dwóch z trzech wersji „Znachora”. W hoffmanowskim filmie debiutujący wówczas artysta zagrał Wasylka, który cierpi na kalectwo po nieprawidłowym nastawieniu złamanej nogi. To właśnie jego ozdrowienie uruchamia ciąg fabularny filmu – włóczęga Kosiba nastawia mu nogę i poddaje go rehabilitacji dając się poznać wiejskiej społeczności jako utalentowany znachor, który niesie pomoc najuboższym zupełnie bezinteresownie. W produkcji Netfliksa Barciś wciela się w zupełnie inną rolę – gra lokaja hrabiego Czyńskiego.
„Znachor”, melodramat w reżyserii Jerzego Hoffmanna, wzrusza kolejne pokolenia od 1982 roku. Nie każdy jednak wie, że najbardziej znana i uwielbiana adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza wcale nie była pierwszą! W 1937 roku, czyli tuż po publikacji książki, powstał film, którego reżyserem był Michał Waszyński. Pierwsza wersja filmu przyciągnęła do kin tak wielu widzów, że postanowiono stworzyć kontynuację: w 1938 roku nakręcono „Profesora Wilczura”, a rok później „Testament profesora Wilczura”. Co ciekawe, trzeci film wszedł do kin w czasie okupacji w 1942 roku. Wyświetlany był jeszcze po wojnie do około 1947 roku, jednak nie zachowała się żadna jego kopią i do dziś uważa się trzecią część przedwojennej trylogii za film zaginiony.
„Znachor” Jerzego Hoffmana trafił do kin w czasie stanu wojennego, reżyserowi zarzucano eskapizm i ignorowanie tego, co aktualnie dzieje się w kraju. A jednak okazało się, że w niesprzyjających okolicznościach ludzie potrzebują ucieczki w świat kina, w którym dobro zwycięża nad złem. Porywający melodramat ze spektakularnymi kreacjami aktorskimi przyciągnął ludzi przed ekrany – w tamtym okresie widziało go w kinach ponad 5,7 miliona widzów.
Po ponad czterdziestu latach od kinowej premiery, film Hoffmana wciąż cieszy się gigantyczną popularnością i należy do obrazów najczęściej emitowanych przez polskie telewizje. Kultowe teksty znają na pamięć całe rodziny, a wiele osób nie wyobraża sobie bez „Znachora” dnia Wszystkich Świętych, Wielkanocy czy Bożego Narodzenia. Jego popularność i status dzieła kultowego sprawił, że kolejne pokolenia biorą historię Rafała Wilczura na warsztat. Jak w takim towarzystwie poradzi sobie najnowsza wersja tej historii? Zanim odpowiedź na to pytanie widzowie znajdą na ekranach smart TV.
„Znachor” Jerzego Hoffmana zagości na antenie Kino Polska już 26 września.
foto. Grupa Kino Polska