Poznaliśmy skład wielkiego finału programu „Idol”
W ostatnim odcinku wiosennej edycji nie wystąpi Angelika Zaworka. Być tak blisko i nie znaleźć się w finale… Każdy z uczestników programu „Idol” doskonale zdawał sobie sprawę, że trzynasty odcinek będzie dla jednej osoby wyjątkowo pechowy. Pozostali powalczą 17 maja o zwycięstwo!
Tytuł „Idola”, kontrakt płytowy i ćwierć miliona złotych są już na wyciągnięcie ręki. Dosłownie, bo z mikrofonem w dłoni na scenie programu zostali już tylko najlepsi z najlepszych. Chcą sięgnąć swoich marzeń, a sukces jest bardzo blisko. Jak wyglądał przedostatni etap rywalizacji? Czyje popisy docenili jurorzy, a komu sprzyjali widzowie?
Dotychczas w odcinkach na żywo śpiewali ulubione piosenki, sprawdzali swoje możliwości w muzyce disco i dance i mierzyli się z hitami największych gwiazd. Tym razem na uczestników czekał podwójny test. Mieli zaśpiewać dwa utwory: pierwszy nawiązujący do tematyki filmowej, a drugi wskazany przez jurorów.
Pierwsza na scenie zaprezentowała się Karolina Artymowicz, która dzień po poprzednim odcinku zdawała maturę. Wygląda na to, że język polski poszedł jej dobrze, więc przed występem mogła jeszcze puścić wodze fantazji i wymyślić scenariusz filmu o sobie. – Byłby to film o małej dziewczynce, która jest w spokojnym cichym miejscu i nagle pojawia się w wielkim mieście. Ciszę zastępuje gwar i hałas, a krajobraz wsi zastępują wieżowce. Ona próbuje się w tym odnaleźć i… odnajduje się – snuła historię o sobie. Na jaką ocenę zasłużyła jej wersja „The Shoop Shoop Song” Cher z filmu „Syreny”? – Nie spodziewałam się, że w takiej piosence sobie świetnie poradzisz. Gratuluję! – rozpoczęła Elżbieta Zapendowska. – Za każdym razem kiedy się zmieniasz, boję się, że tym razem będzie słabo, ale to jesteś wciąż ty i twoja dusza. Brawo! – dodał Janusz Panasewicz.
– Dźwignęłaś to z lekkim przymrużeniem oka, ale pełną parą – wtórował Wojtek Łuszczykiewicz. – Był wyczuwalny dystans. Miło, wesoło. Fajnie sobie poradziłaś – podsumowała Ewa Farna.
Sukces w „Idolu” może być jak spełnienie amerykańskiego snu. Doskonale wie o tym Jakub Krystyan. – Ulubiony film? „Człowiek z blizną”. Produkcja o mnie? Film o pięcioletnim dziecku, które myśli, żeby być innym – nawiązał do tematu odcinka. – Ale to jest dopiero początek tego, co się zacznie… – dodał z przekonaniem o szansie jaką może dać mu talent show.
Potem na scenie przywołał filmowy hit „Pretty Woman”, opowieść o współczesnym Kopciuszku, który zrobił z Julii Roberts prawdziwą gwiazdę. Czy interpretacja piosenki „Oh, Pretty Woman” Roya Orbisona zbliżyła go do upragnionego celu? – Dużo nieczystych dźwięków, ale ładnie zawarczałeś – podkreśliła Elżbieta Zapendowska. – Powinieneś trzymać się od takich piosenek z daleka. Łatwo się wysypać – pouczał Wojtek Łuszczykiewicz. – Orbison pierwsze poważne pieniądze zaczął zarabiać po śmierci. Tego ci nie życzę… – z przymrużeniem oka zauważył „Panas”. – To taki numer estradowo-ślubny. Wykonanie średnie, które mnie nie porwało, ale chyba ty się dobrze bawiłeś – zauważyła Ewa Farna.
Jej życie to gotowy scenariusz na film. Angelika Zaworka, młoda mama po przejściach, jest pełna nadziei na lepsze jutro. – Za mną dużo przygód, dużo sytuacji gorszych i lepszych. Taki film byłby o dziewczynie, która pozwoliła sobie drugi raz uwierzyć, że potrafi i dąży do celu – powiedziała. – Przez jeden program zmienia się pół życia i czeka mnie dużo ważnych decyzji. Jestem w stanie pójść w to dalej – dodała „Żelka”, która wzięła się za hymn kobiet, największy solowy sukces Geri Halliwell ze Spice Girls, specjalnie napisany do filmu „Dziennik Bridget Jones”, czyli „It’s Raining Men”. Sprostała? – Nawet jak się potkniesz, to jesteś w tym fajnie bezczelna. To ma sens i to jest jakieś – ocenił Wojtek Łuszczykiewicz. – Świetnie się ogląda takie show, ale intonacyjnie było kilka razy bardzo, bardzo słabo – krytykował Janusz Panasewicz. – W tego rodzaju programach nie było jeszcze takiej dziewczyny jak ty i to jest największy komplement. Ty masz szczepionkę na to, że mówisz to co myślisz. Mnie twoje nieczystości nie przeszkadzają – powiedziała pani Ela. – Mi też nie, ale na tym etapie powinno mnie zachwycić – skontrowała Ewa Farna.
– „Buntownik z wyboru” – Mariusz Dyba nie miał kłopotów ze wskazaniem ulubionego filmu. – Ludzie to nie są statyści i mają uczucia, a ja do muzyki bardzo emocjonalnie podchodzę. To jest mój cel. Myślę, że scena daje mi upust – dodał. Coraz cześciej ma na to szanse przed większą publicznością. Niedawno miał okazję zagrać koncert w Los Angeles, gdzie wybrał się jako wokalista zespołu Chemia. Teraz mógł zaśpiewać piosenkę z filmu „Miasto aniołów”, największy hit grupy Goo Goo Dolls „Iris”. – Wszystko się zgadza. To był twój najlepszy występ w programie! – zachwycał się Janusz Panasewicz. – Byłeś skupiony i totalnie w swoim żywiole. Po prostu przyszedł do nas artysta, świetnie przygotowany – dodała Ewa Farna. – W mojej hierarchii z czwórki finalistów byłeś najniżej, a po tej piosence jesteś najwyżej – wskazała Elżbieta Zapendowska. – Można być dumnym, że tu z nami jesteś. No i… nic dziewczyny tak nie jara, śpiew angielski i gitara – podsumował występ Wojtek Łuszczykiewicz.
Drugą wokalną konkurencję rozpoczęła Karolina Artymowicz, a utwór „Pocałuj Noc” zespołu Varius Manx wybrała jej Elżbieta Zapendowska. – Trudna piosenka – obawiała się uczestniczka. Miała też problem z interpretacją tekstu. – Ona jest wrażliwą osobą, ale nie bardzo odnajduje się w popie – tłumaczyła pani Ela, podpowiadając, że to wcale nie jest „o miłości”. Czy to był właściwy utwór? Jak wrażenia jurorów? – Zadanie zostało wykonane, ale w stopniu prawie celującym. Masz silny głos i niepotrzebnie go nadużywasz, ale było bardzo ładnie – oceniła Elżbieta Zapendowska. – Wzięłaś sobie uwagi do serca i zrozumiałaś, że taka sobie ta miłość w tej piosence – dodał Janusz Panasewicz. – Ja cię lubię w wyciągniętym swetrze i dżinsach z wysokim stanem – nie krył Wojtek Łuszczykiewicz. – Niektóre wokalistki Varius Manx, a było ich kilka, mogłabyś jednak spokojnie zawstydzić – dodał lider grupy Video. – Dziękuję za polski numer. Nie gubisz nic, że śpiewasz po polsku – do śpiewania w naszym języku zachęcała Ewa Farna.
Teraz miało się zrobić seksownie. A przynajmniej tak zapowiadała Ewa Farna, która dla Jakuba Krystyana przygotowała szczerą soulową balladę „Human” z repertuaru Rag’n’Bone Mana. – Starałam się dobrać ci taki numer, żeby ci dobrze leżał i żebyś dobrze w nim wypadł. Ty najpiękniej brzmisz w dołach. Nie ma się co silić w wysokie rejestry. Bałam się trochę, że jak artyści śpiewają nisko, to mają problem z dykcją, ale jak słucham ciebie to wydaje mi się, ze nie masz z tym problemu – zauważyła jurorka. – Numer jest o tym, że jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas może się mylić i nie powinno się nas osądzać przez pryzmat tego, że nie jesteśmy doskonali – opisał tekst Kuba. Czy na to liczył? Zdecydowanie nie! – Podejrzewam, że się sprawdzę w tym kawałku – nabrał wiary. Jak został osądzony? – Jestem taka dumna! To jest dla ciebie napisane! Było seksownie! Super! – zachwycała się Ewa Farna. – Od pierwszego lub drugiego naszego spotkania to jeszcze cię takiego nie słyszałem. Góry i doły wreszcie zagrały. Gratuluję – powiedział Janusz Panasewicz. – Marzyłam, żeby przykryć wrażenie po twoim poprzednim numerze. Tak się stało. Świetnie! – z uznaniem wypowiedziała się pani Ela. – Proszę Kubie napisać taką piosenkę! – nawoływał Wojtek Łuszczykiewicz, który ostrzegł, że za miałkie piosenki zablokuje go na Facebooku.
„Żelka” kontra Kora? Czemu nie! Tak uznał Wojtek Łuszczykiewicz i zaproponował jej wykonanie legendarnego „Lipstick On The Glass” Maanamu. – Chciałem ją oddalić od tego co śpiewała ostatnio. Pachniało już dyskoteką. Chciałem, żeby pokazała inną wrażliwość. Na castingu przecież zaprezentowała Zdzisławę Sośnicką i rozumiała, co śpiewa – tłumaczył swój wybór lider Video. – To jest profesjonalny, dynamiczny erotyk. Liczę, że po tym coś więcej może się pojawić – dodał. Czy tego rodzaju repertuar pasuje do Angeliki Zaworki? – Zobacz, jak rezonowałaś na publiczność, gdy śpiewałaś piosenkę, która jest o czymś – cieszył się Wojtek. – Bo my nie lubimy popu – dodała Elżbieta Zapendowska. – Zadziwiłaś mnie. Zrobiłaś to po swojemu i zupełnie przyzwoicie – wskazał Janusz Panasewicz. – Zaśpiewać Maanam jest trudne, a ten utwór podkreślił twoją bezczelność. Lubię cię w takiej odsłonie – podsumowała Ewa Farna.
W środę do kościoła i to z „Panasem”! A wszystko za sprawą utworu „Take Me to Church” Hoziera, który wokalista Lady Pank przydzielił Mateuszowi Dybie. – Akurat ten kawałek ma taką barwę, jaką ty masz. Wydaje mi się, że ta piosenka pokaże cię w bardzo szerokiej perspektywie twoich możliwości i twojej wrażliwości. Liczę na to, że tym numerem wszystko powalisz. Że to będzie nokaut. I, że weźmiesz mnie do tego kościoła, co trzeba – motywował uczestnika podczas treningów Janusz Panasewicz. – Hozier ma taki charakterystyczny zaśpiew. Użyć go? – zastanawiał się Mariusz. Efekt? – Zabrałeś mnie do tej świątyni. Jesteś znakomitym wokalistą – nie miał wątpliwości „Panas”. – Twój pierwszy występ dzisiaj był lepszy – inne zdanie wyraziła Ewa Farna. – Miałam plan, że dziś odpadnie Mariusz Dyba… Przekonałeś mnie, że jesteś artystą, a nie rzemieślnikiem – pani Ela ewidentnie miała mętlik w głowie po „wykonie”. – Po pierwsze to obaj z Kubą postawiliście dziewczęta w trudnej sytuacji. Po drugie czytałem hejterów w internecie. Teraz ich pytam: widzieliście to? – wskazał Wojtek Łuszczykiewicz.
Po piosenkach filmowych i jurorskich los był w rękach widzów. Trwało głosowanie, a na scenie pojawił się gościnnie Grzegorz Hyży i zaśpiewał „O Pani”, kolejny singiel zwiastujący drugą płytę artysty zatytułowaną „Momenty”. Warto dodać, że jednym z autorów tekstu do prezentowanego utworu jest Wojtek Łuszczykiewicz, a album ukaże się 12 maja.
Czas na pierwszy werdykt. Maciej Rock odczytał wynik głosowania. Do dogrywki stanęli: Jakub Krystyan oraz Angelika Zaworka.
Jak ważny to moment i jak duża presja. Finał jest przecież tuż, tuż. Trzeba zebrać się, zmotywować i powalczyć o swoje. Jakub Krystyan ratował się interpretacją utworu „Jestem sam” Macieja Maleńczuka, a Angelika Zaworka postanowiła pokazać swoje atuty w „Chcę tu zostać” grupy Farba.
Decyzja numer dwa! Tym razem decydowało jury. Uczestników jeszcze czworo, ale za chwilę już zostało tylko troje…