Ryjek 2017 – „Święta, święta…” z Kabaretem Młodych Panów
Tradycja zderza się z nowoczesnością, więc nie brakuje powodów do śmiechu. Weźmy dwie śląskie familie Porwołów i Buchalików (postacie ze skeczu „Familiada po śląsku”). Ich historie to doskonały przykład konfrontacji świątecznej tradycji i świeckiej komercjalizacji. Obu zjawiskom przyjrzeli się bliżej artyści z Kabaretu Młodych Panów. Wyniki swoich obserwacji prezentują – rzecz jasna – z przymrużeniem oka.
W świąteczny klimat wprowadził świąteczny klasyk „Last Christmas” w wykonaniu śląskiego żeńskiego trio z zespołu „Frele” – tym razem po angielsku, a nie w gwarze (choć i takich – charakterystycznych dla tego zespołu utworów – później nie zabrakło). Wybór piosenki nie był przypadkowy. W końcu „Doczekaliśmy takich czasów, kiedy Święta Bożego Narodzenia zaczynami obchodzić, kiedy po raz pierwszy usłyszymy w radiu właśnie ten utwór” – stwierdził prowadzący. I pewnie opowiedziałby o tym więcej, gdyby na scenie nie pojawili się panowie Andrzej Porwał i Zenon Buchalik, którzy skradli mu show. W krótkich słowach przybliżyli bowiem śląskie zwyczaje związane z obchodami Wszystkich Świętych, Bożego Narodzenia oraz innych tradycyjnych okazji do świętowania, jak choćby weselne bicie talerzy, które w przypadku niektórych rodzin potrafi się przekształcić w rutynę dnia codziennego. Tak przynajmniej twierdzi „życzliwy” sąsiad.
Po śląskiej rozgrzewce scenę przejął Kabaret Skeczów Męczących na czele z Jadwigą, która za handel żywym towarem (a konkretnie karpiem) trafiła do programu ochrony świadków. Nowa tożsamość byłej burdelmamy? Katechetka. A sytuacja – rozmowa o pracę. Od razu wiadomo, że lekko nie będzie. W końcu ksiądz sprawdza jej kompetencje podczas nauk przedmałżeńskich…
Przegląd nietypowych śląskich świąt (choćby święta bielizny czy dnia bez sąsiada) przybliżył Kabaret Młodych Panów. Najciekawsza okazała się kolęda u… generała. Młody ministrant w mig poznał cienie i blaski swojego potencjalnego przyszłego powołania. Można by wręcz rzec, że używać życia jak księża jest bosko.
W klimat świąteczny od innej strony publiczność wprowadzał Piotr Bałtroczyk, który sypał anegdotami jak z rękawa. A ma ich tyle, bo – jak sam twierdzi – pan bóg czasem spuszcza różowe nóżki ze swojej chmurki, spogląda na niego i mówi: „Piotruś, mam coś dla ciebie”. A te datki pana boga – co jeden, to wywoływał głośniejszą salwę śmiechu. Widać, pan bóg lubi swojego Piotrusia co najmniej tak, jak publiczność.
A żeby nie było za kolorowo na te Święta, to Kabaret Młodych Panów pokazał Boże Narodzenie od strony zakupów. Bo nie da się przetrwać tego trudnego czasu, pracując w handlu i nie mając do wszystkiego odrobiny dystansu. Zwłaszcza, kiedy trzeba obsługiwać takich klientów, jak ci ze skeczu, dla których iść na całość to kupić bezprzewodową mysz do komputera.
Skoro już o prezentach mowa, to na Śląsku przynosi je nie św. Mikołaj, lecz Dzieciątko, bo „jak taki dziad miałby się przez komin przecisnąć”? A dla publiczności prezentem okazała się śląska Wigilia w wykonaniu Kabaretu Młodych Panów i licznych gości. Wigilia, która ma ludzi łączyć, choć w przypadku Porwołów i Buchalików to równie trudne, jak w przypadku Kargula i Pawlaka. Tym bardziej, kiedy w rzeczywistość Świąt wkrada się rzeczywistość wirtualna.
A po Świętach – Sylwester. Przedsmak tej gorącej nocy zaprezentował Kabaret Jurki, który pokazał, co planują dzieci, kiedy wychodzą rodzice. A także jak niegrzeczni lubią być tej nocy dorośli.
Raz się żyje, Katowice i Sylwestrowa Moc Przebojów z Polsatem czekają. Do zobaczenia 31 grudnia! A jako przedsmak atrakcji – Frele!